Nie, nie chodzi o kolejny pakiet edukacyjny dla Twoich niewyżytych artystycznie uczniów, ani o następny projekt zlecony przez dyrekcję - „bo ktoś to musi zrobić”. Chodzi o Ciebie, nauczycielu.
Zastanawiasz się jakim cudem?
Przypomnij sobie ten fascynujący okres z początku Twojej pracy zawodowej, gdy pierwsze lęki związane ze stanięciem przed pełną salą wlepionych w Ciebie wielkich oczy już minęły, i zaczęłaś/eś odczuwać ten przyjemny dreszczyk… Już? Jesteśmy tam? Większość nauczycieli nie postrzega tego w taki sposób. Może dlatego, że to doświadczenie im już spowszedniało. Może to wina natłoku codziennych spraw do ogarnięcia - Kasia opluła Marka, mama Andżeliki nie zgłosiła się do świetlicy po córkę, dziennik elektroniczny czeka na uzupełnienie 10 tematów wstecz, a tu jeszcze wycieczka do zorganizowania... Są też z pewnością tacy, którzy nigdy tego nie doświadczyli, więc gdy mówię o edukacji jako o sztuce, to zastanawiają się, czego to ludzie jeszcze w internetach nie wymyślą… Jednak to właśnie Ty, siadając do planowania lekcji, jesteś artystą przy pracy.
Po czym poznasz, że mówię właśnie o Tobie?
- Nie lubisz nudy. Nie ma nic gorszego, niż nudzić się na własnych lekcjach. I wiesz, że warzywa okopowe dalekie są od sensacji na miarę odkrycia nowego organu w ciele człowieka, czy też brand new, hot top stylówki Kim Kardashian, a jednak na samą myśl, że miałabyś/łbyś po raz setny po prostu odczytać ich nazwy z podręcznika, dostajesz ataku ziewania.
Kombinujesz więc, jak by to zrobić, by nie zasnąć nad obrazkiem buraka: aplikacje mobilne, nowe metody pracy, zadania zespołowe, gry planszowe i karciane, projekty grupowe i inne. Co na to uczniowie? Naprawdę muszę mówić? ;)
- Myślisz o swojej lekcji w sposób kompleksowy. Wszystko od A do Z. Wiesz, że są elementy absolutnie niezbędne do tego, aby przeprowadzić uczniów przez edukacyjne doświadczenie w sposób pełny. Jednocześnie pozostawiasz obszar elastyczności, bo wiesz, że pracujesz na żywym organizmie i on będzie reagował, odpowiadał i wpływał na ostateczny kształt tego doświadczenia. Planujesz zajęcia jednocześnie szczegółowo i w różnych wariantach, a zarazem bardzo otwarte w swojej formule.
- Jesteś uważnym i aktywnym obserwatorem, co wynika z owej elastyczności, którą pozostawiasz swoim uczniom. Wiesz, że dopełnią Twoje dzieło wg własnych potrzeb: zadadzą pytania, rozwiną wątki, zmierzą się z trudnościami na sposoby, których może nawet nie przewidziałaś/eś – i to też jest w ten obszar wpisane.
Musisz jednak czuwać i reagować, bo wiesz, że Twoje lekcje to dynamiczna relacja i od Ciebie zależy jej jakość.
- Przyjmujesz perspektywę swojego ucznia. Wyobrażasz sobie, jak będzie mierzył się z konkretnym zadaniem, czy będzie go to ekscytowało, czy nudziło, czy będzie za trudno, czy za łatwo, ile czasu mu to zajmie. Jest wiele zmiennych w tym punkcie, jednak stałe jest to, że analizujesz doświadczenie edukacyjne Twoich uczniów na wysokim poziomie empatii i świadomości procesów poznawczych.
- Gdy przygotowujesz lekcję, czujesz tak zwany flow lub wenę, jak kto woli. Wszystkie powyższe punkty łączy owo przyjemne uczucie tworzenia, projektowania czegoś na kształt małego dzieła sztuki. I wiesz, że ono się spełnia w klasie, etapami, jako seria doświadczeń poznawczych prowadzących Twoich uczniów do efektu “aha!”. I właśnie to Cię kręci - gdy puszczasz w ruch domino i patrzysz jak układa się spójny obrazek.
Pewnie w tym miejscu niektórzy z czytelników pukną się w czoło i zapytają kto ma czas na takie rzeczy, gdy codzienność szkoły kręci się wokół tylu spraw, które ze sztuką nie mają nic wspólnego - a co najwyżej z rzemieślnictwem. Odpowiedź jest tyleż prosta, co oczywista: absolutnie nikt. Ale to i tak się dzieje, rękami tych, których mierzi nuda, i którzy bez tego flow dawno z uczenia by zrezygnowali. I właśnie dla Was będziemy pisać dalej, drodzy nauczyciele - artyści przy pracy ;)