Nie, nie chodzi o kolejny pakiet edukacyjny dla Twoich niewyżytych artystycznie uczniów, ani o następny projekt zlecony przez dyrekcję - „bo ktoś to musi zrobić”. Chodzi o Ciebie, nauczycielu.

Zastanawiasz się jakim cudem?

Przypomnij sobie ten fascynujący okres z początku Twojej pracy zawodowej, gdy pierwsze lęki związane ze stanięciem przed pełną salą wlepionych w Ciebie wielkich oczy już minęły, i zaczęłaś/eś odczuwać ten przyjemny dreszczyk… Już? Jesteśmy tam? Większość nauczycieli nie postrzega tego w taki sposób. Może dlatego, że to doświadczenie im już spowszedniało. Może to wina natłoku codziennych spraw do ogarnięcia - Kasia opluła Marka, mama Andżeliki nie zgłosiła się do świetlicy po córkę, dziennik elektroniczny czeka na uzupełnienie 10 tematów wstecz, a tu jeszcze wycieczka do zorganizowania... Są też z pewnością tacy, którzy nigdy tego nie doświadczyli, więc gdy mówię o edukacji jako o sztuce, to zastanawiają się, czego to ludzie jeszcze w internetach nie wymyślą… Jednak to właśnie Ty, siadając do planowania lekcji, jesteś artystą przy pracy.

Po czym poznasz, że mówię właśnie o Tobie?

  1. Nie lubisz nudy. Nie ma nic gorszego, niż nudzić się na własnych lekcjach. I wiesz, że warzywa okopowe dalekie są od sensacji na miarę odkrycia nowego organu w ciele człowieka, czy też brand new, hot top stylówki Kim Kardashian, a jednak na samą myśl, że miałabyś/łbyś po raz setny po prostu odczytać ich nazwy z podręcznika, dostajesz ataku ziewania.

Kombinujesz więc, jak by to zrobić, by nie zasnąć nad obrazkiem buraka: aplikacje mobilne, nowe metody pracy, zadania zespołowe, gry planszowe i karciane, projekty grupowe i inne. Co na to uczniowie? Naprawdę muszę mówić? ;)

  1. Myślisz o swojej lekcji w sposób kompleksowy. Wszystko od A do Z. Wiesz, że są elementy absolutnie niezbędne do tego, aby przeprowadzić uczniów przez edukacyjne doświadczenie w sposób pełny. Jednocześnie pozostawiasz obszar elastyczności, bo wiesz, że pracujesz na żywym organizmie i on będzie reagował, odpowiadał i wpływał na ostateczny kształt tego doświadczenia. Planujesz zajęcia jednocześnie szczegółowo i w różnych wariantach, a zarazem bardzo otwarte w swojej formule.
  2. Jesteś uważnym i aktywnym obserwatorem, co wynika z owej elastyczności, którą pozostawiasz swoim uczniom. Wiesz, że dopełnią Twoje dzieło wg własnych potrzeb: zadadzą pytania, rozwiną wątki, zmierzą się z trudnościami na sposoby, których może nawet nie przewidziałaś/eś – i to też jest w ten obszar wpisane.

Musisz jednak czuwać i reagować, bo wiesz, że Twoje lekcje to dynamiczna relacja i od Ciebie zależy jej jakość.

  1. Przyjmujesz perspektywę swojego ucznia. Wyobrażasz sobie, jak będzie mierzył się z konkretnym zadaniem, czy będzie go to ekscytowało, czy nudziło, czy będzie za trudno, czy za łatwo, ile czasu mu to zajmie. Jest wiele zmiennych w tym punkcie, jednak stałe jest to, że analizujesz doświadczenie edukacyjne Twoich uczniów na wysokim poziomie empatii i świadomości procesów poznawczych.
  2. Gdy przygotowujesz lekcję, czujesz tak zwany flow lub wenę, jak kto woli. Wszystkie powyższe punkty łączy owo przyjemne uczucie tworzenia, projektowania czegoś na kształt małego dzieła sztuki. I wiesz, że ono się spełnia w klasie, etapami, jako seria doświadczeń poznawczych prowadzących Twoich uczniów do efektu “aha!”. I właśnie to Cię kręci - gdy puszczasz w ruch domino i patrzysz jak układa się spójny obrazek.

Pewnie w tym miejscu niektórzy z czytelników pukną się w czoło i zapytają kto ma czas na takie rzeczy, gdy codzienność szkoły kręci się wokół tylu spraw, które ze sztuką nie mają nic wspólnego - a co najwyżej z rzemieślnictwem. Odpowiedź jest tyleż prosta, co oczywista: absolutnie nikt. Ale to i tak się dzieje, rękami tych, których mierzi nuda, i którzy bez tego flow dawno z uczenia by zrezygnowali. I właśnie dla Was będziemy pisać dalej, drodzy nauczyciele - artyści przy pracy ;)